Autor szablonu: ArianadlaWioski Szablonów | Flower design by BiZkettE1 / Freepik

poniedziałek, 9 lipca 2018

1

- Georgina czy ty zawsze musisz wszędzie rozrzucać swoje ubrania po pokoju jakby cie ktoś z nich obdzierał?! - Przez ułamek sekundy zastanawiałam się czy ten głos mi się przyśnił czy naprawdę doświadczyłam tej brutalnej pobudki. W sumie po 23 latach powinnam się w końcu do tego przyzwyczaić. W moim wieku już dawno powinnam być wyzwolona od takich budzików, a jednak wciąż moja mama poczuwa się do tego by na każdym kroku zwracać mi na coś uwagę. Głośny jęk wydobył się z moich ust gdy w mojej pamięci ukazał się obraz z poprzedniej nocy i od razu pożałowałam każdego kieliszka jaki dotknęłam moimi ustami. Zdjęłam powoli kołdrę z twarzy mozolnie przecierając oczy. Nie byłam nawet pewna czy zmyłam makijaż, lecz widząc czarne smugi na dłoni wiedziałam że o wieczornej toalecie zdążyłam zapomnieć. Z resztą kto myśli o higienie osobistej gdy ledwie stoi się na nogach a myśli krążą jedynie wokół łóżka.

- Co jest? - Zapytałam sama nie poznając mojego głosu, chrypka była większa niż u Morgana Freemana. Mama stała w drzwiach z założonymi rękami na piersi, oczywiście jak się mogłam spodziewać na jej twarzy wymalowana była złość. Jak to jest, że potrafię ją zdenerwować nawet przez sen.

- Jak kobieta może mieć taki za przeproszeniem burdel w pokoju, o której wczoraj wróciłaś? Z kim w ogóle ty byłaś na tej imprezie? - Nie słuchałam jej ani trochę. Nie moja wina, przysięgam, nie wiem jak bardzo bym się starała to jej słowa mogłam odczytać jedynie z ruchu warg gdyż w mojej głowie dudniało jak dzwony kościelne. Wiedziałam, że szybko potrzebuje wziąć jakąś tabletkę, albo dwie. Wstałam z łóżka, towarzyszyły mi przy tym mroczki przed oczami, szczerze tego nienawidzę.

- Mamuś pozwól, że skorzystam z toalety, a odpowiem ci na pytania po śniadaniu - Zgarnęłam ubrania na zmianę, które o dziwo leżały złożone na szafce.

- Ale przecież wczoraj mówiłaś, że po śniadaniu od razu musisz wyjeżdżać

- Dokładnie - Szepnęłam do siebie zamykając drzwi do łazienki. Kocham ją, ale czasami po prostu nie rozumie jak irytująca może być, zwłaszcza w takich sytuacjach.

Gorący prysznic to najlepsze co mogło mnie spotkać z rana, od razu wszelkie bóle głowy minęły, a po plecach przebiegł przyjemny dreszcz. Nie trwało to jednak długo jak zwykle bo wiedziałam, że muszę jeszcze dopakować niektóre rzeczy, które były świeżo wyprasowane, nie mówiąc już oczywiście o suszeniu moich włosów co zajmowało większość mojego czasu łazienkowego. Kiedy już byłam gotowa wyszłam z łazienki zostawiając drzwi otwarte by cała para mogła zniknąć. Wracając do pokoju sięgnęłam po największą walizkę jaką kiedykolwiek widziałam, a którą niedawno udało mi się kupić. W końcu kilku miesięczna podróż wymaga tego by walizka zmieściła co nieco. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie miała ze sobą bagażu podręcznego, który tak samo jak walizka był wypchany po brzegi, a i tak znając życie nie ma w nich rzeczy za którą będę przeklinać jak zdam sobie sprawę, że jej zapomniałam.

Czekałam na tą podróż od dziecka, wielkie marzenie które wreszcie będzie spełnione, dlatego między innymi nie wyprowadziłam się od rodziców. Przez wszystkie lata zbierałam grosz do grosza, by móc spędzić ten czas jak najlepiej. Razem z moim tatą zawsze marzyliśmy o tym i całymi godzinami potrafiliśmy wymyślać różnego rodzaju historie jakie mogą nas spotkać za oceanem. Niestety on nie mógł tego doczekać.

- Cole! Błagam cię pomóż mi bo ja za chwilę dostanę tu przepukliny! - Krzyknęłam kiedy próbowałam pokonać schody ciągnąc moją walizkę jak i torbę na ramieniu.

 Cole to mój brat, nie jest moim takim prawdziwym bratem, został adoptowany przez moich rodziców kiedy dowiedzieli się, że nie mogą mieć więcej dzieci, miałam wtedy może jakieś 10 lat a on zaledwie 2. Nigdy nie mówiło się o tym w mojej rodzinie, zawsze starano się wierzyć, że jest on z nami od zawsze. Według mnie to nie jest w porządku, że Cole nigdy nie dowiedział się, że moi rodzice nie są jego biologicznymi mamą i tatą, jednak decyzja nigdy nie należała do mnie, ja mimo wszystko zawsze go kochałam, kocham i kochać będę i zostanie moim małym, niesamowitym bratem co by sie nie działo.

Miał 16 lat, a siły więcej niż ja i mama razem wzięte więc nic dziwnego, że zanim sie obejrzałam bagaże już były zniesione na dół.

- Dziękuje - Całus w poliko był moją zapłatą za pomoc. Wreszcie kiedy wszyscy przysiedliśmy do wspólnego śniadania mogłam napchać się pysznymi jajkami z bekonem, które mama robiła po mistrzowsku. Musiałam mieć pewność, że będę najedzona bo słyszałam, że jedzenie na lotnisku jak i w samolocie są obrzydliwe, wolałam nie ryzykować.

- To ile cie w końcu nie będzie? - Cole przełamał cisze budząc mnie z moich przemyśleń o jedzeniu. Spojrzałam w jego stronę wzruszając ramionami.

- Tak szczerze to nie mam pojęcia - Uśmiechnęłam się lekko wiedząc, że moja mama ani trochę nie jest zadowolona z mojego wyjazdu i gdyby tylko mogła to zatrzymała mnie tu siłą. Usłyszałam tylko jej ciężkie westchnięcie.

- Będę tęsknić Ge - Mój brat nie należał do tych ludzi którzy otwarcie dzielą się swoimi uczuciami i je pokazują więc byłam mu wdzięczna za to, lekko poklepałam go po ramieniu.

- Ja też braciszku, ale pamiętaj że to teraz ty przejmujesz ode mnie codzienne wkurzanie mamuśki - Odwróciłam się w stronę kobiety ściskając ją mocno.

- Lepiej nie - Skwitowała całując mnie w czoło. - Pamiętaj żeby uważać na siebie i koniecznie dzwonić do mnie przynajmniej raz dziennie - Dodała z troską w głosie.

- Oj mamuś jakbym tak miała do ciebie dzwonić co chwile to wróciłabym do domu w przeciągu tygodnia z powodu rachunku za telefon za rozmowy zagraniczne - Zaśmiałam się, odsuwając się od niej. Chwyciłam odruchowo za telefon chcąc sprawdzić godzinę. - No kochani pora na mnie.

Pożegnania nigdy nie są przyjemne, a jednak nie skupiałam się nad tym zbytnio, wiedziałam, że robię coś nie tylko dla siebie, ale i dla taty, który czekał na tą chwile, którą ja właśnie doświadczam na własnej skórze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz